Co poza tym, 10 stopni to maksymalna temperatura u mnie w mieście. Deszcze, wiatr i zimno to typowa walijska jesień. Nie, żebym narzekała.
W piątek zaczął się tydzień pierwszaka na moim uniwersytecie i, mimo iż pierwszakiem już nie jestem, to chętnie korzystamy z atrakcji miejskich i alkoholowych promocji. Ach, ci studencki. W ciągu dwóch dni, byłam out dwa razy, Dzisiaj nie ma bata, nie dam się już wyciągnąć, dzisiaj jest czas na gorącą herbatę z cytryną i jakiś film w moim mężczyzną.
A jak wam mijają ostatnie dni września? Jeszcze tydzień i wracam na zajęcia. Miesiąc temu tęskniłam za wykładami, teraz już nie tak bardzo. ale cóż, 4 miesiące wakacji nie mogą trwać wiecznie.
Zapomniałabym, zdjęcia pudełek.
PRZED
PO
Moje klejowe palce ;)
No comments:
Post a Comment